LKS Sokół Wola - LKS Czarków
LKS Czarków przegrał spotkanie z LKS Sokół Wola 5:2, jednak po raz pierwszy można powiedzieć, że nie zasłużył na tą porażkę. To było bowiem zdecydowanie najlepsze spotkanie piłkarzy Czarkowa na wiosnę.
Czarków do spotkania podszedł mocno osłabiony, kompletując przed meczem zaledwie 12. osobową kadrę. Na bramce z kontuzją kolana zagrać musiał Piotr Wrożyna. Lista nieobecnych jest pokaźna: Daniel Wilczek, Janusz Maślorz, Łukasz Kubiczek, Tomasz Srogoń. Wcześniej z gry zrezygnowali Artur Bryła i Przemek Sibera.
Zaczęło się niefortunnie, bo już niemal tradycyjnie w pierwszych minutach spotkania błąd popełnił zawodnik Czarkowa, tym razem Karol Nowok, piłkę przejęli gospodarze i wyszli na prowadzenie. Na szczęście nie załamało to jednak zawodników Czarkowa, którzy odważnie zagrali z bijącym się o awans do Ligi Okręgowej Sokołem Wola. Kilka prostych strat czy niedokładnych podań, było przeplatane z okresem dobrej gry. Piłka chodziła od nogi do nogi naszych zawodników płynnie i swobodnie, pierwszy raz bez bojaźni. Wizualnie wszystko wyglądało dobrze, jednak nie przełożyło się to na ilość okazji podbramkowych. W okolicy 35. minuty kolejny błąd popełnił kolejny zawodnik, tym razem Przemek Nowok. Piłkę przejął Sokół, mocnym dośrodkowaniem znalazł nabiegającego kolegę i ten nie miał problemów z pokonaniem Wrożyny mocnym strzałem głową. Dwie minuty później nieporozumienie między naszym obrońcą i bramkarzem wykorzystał zawodnik gospodarzy i stojąc tyłem do bramki przelobował wychodzącego z linni bramkowej naszego bramkarza.
Czarków zdołał odpowiedzieć tuż przed przerwą za sprawą Patryka Małka. Otrzymał długie zagranie za linię obrony Sokoła do Witka Mrzyczka i nie zastanawiając się długo, kiedy tylko miał możliwość, oddał strzał. Piłka odbiła się od poprzeczki, następnie od ziemi i złapał ją bramkarz. Piłkarze Czarkowa już mieli zamiar wracać na swoją połowę, kiedy niespodziewanie sędzia liniowy pokazał głównemu, że piłka odbiła się już za linią bramkową.
Druga połowa to także bardzo wyrównana gra, piłka przenosiła do jednego pola karnego do drugiego. Kolejną bramkę Sokół zdobył po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, gdzie w polu karnym nie zdążył Adam Wiśniewski. Przy bramce na 5-1 lewa strona naszej drużyny zaspała. Gdzieś zgubił się Adam Sajdak, nie zdążył Karol Nowok, dogranie ze skrzydła i precyzjny strzał nabiegającego w pole karne zawodnika Sokoła wpadł do siatki przy słupku.
Czarków kilka razy zagroził Wolanom, jednak nie trafił ani razu w światło bramki. Aktywny był Patryk Małek, który raz uderzył groźnie z dystansu. W samej końcówce dogranie Kuby Leśnikowskiego z bocznego sektora boiska wślizgiem wykończył Paweł Nowok.
Czarków wyszeł na boisko zupełnie na luzie, chcąc pograc w piłkę i od razu były widoczne efekty. Gdyby nie tracone głupie bramki, które zazwyczaj padają bo karygodnych stratach lub niedokładnych podaniach, Czarków mógłby nawet ten mecz wygrać, a na pewno co najmniej zremisować.