Porażka ze Zniczem na zakończenie jesieni
LKS Czarków kończy ligowe zmagania Jesień 2015 porażką na własnym boisku ze Zniczem Jankowice 0-3, gdzie wynik spotkania został ustalony już przed przerwą.
Trener Tomasz Malcharek nie zmienił ustawienia z poprzedniego, środowego spotkania, zwycięskiego zresztą i ponownie LKS Czarków wyszedł na boisko w ustawieniu 3-5-2 w dokładnie tym samym ustawieniu, z jedną różnicą - w środku pomocy Grzegorza Zubera z urazem pachwiny zastąpił Janusz Maślorz, który wrócił w poprzednim spotkaniu po niemal miesiącu pauzy wrócił do gry po kontuzji...pachwiny.
Nasz LKS mimo wszystko dobrze wyglądał w początkowej fazie spotkania ze zdecydowanym faworytem z Jankowic, prezentując szczelną oobronę, raz po raz wychodząc groźnie z atakami na bramkę rywala po podaniach za linię obrony. Raz z prawej strony pola karnego mocno uderzył Witek Mrzyczek, lecz bramkarz przyjezdnych zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Z drugiej strony po świetnym, krzyżowym zagraniu Janusza Maślorza znalazł się Piotr Wrożyna, lecz jego dogranie nie dotarło do adresata w polu karnym. W innej sytuacji nasz lewy wing-back nie trafił czysto w piłkę i ta poleciała obok bramki. W tym czasie Jankowice nie miały aż tak czystego, realnego zagrożenia pod bramką Czarkowa, piłki były wybijane przez naszych obrońców bądź wyłapywane przez Darka Kurasa. Mimo to udało się im zdobyć bramkę, kiedy w końcu prostopadłe podanie w pole karne dotarło do napastnika Jankowic, który precyzyjnym strzałem w długi róg wyprowadził swoich kolegów na prowadzenie. Wyrównać mógł Tomasz Srogoń, który po wrzutce w pole karne po rzucie rożnym był pozostawiony zupełnie sam tuż przed bramką rywala i wystarczyło dostawić dosłownie cokolwiek, by wpakować piłkę do siatki, lecz ta otarła się jedynie o naszego zawodnika.
Stare, piłkarskie porzekadło mówi o tym, że niewykorzystane okazje się mszczą, i tak było i tym razem, kiedy to Jankowice pomściły się aż dwukrotnie w ostatnich pięciu minutach pierwszej części gry. Najpierw zawodnik przyjezdnych szarżą wzdłuż linii szesnastego metra pola karnego wymanewrował trzech obrońców Czarkowa i na koniec oddał strzał, po którym skapitulował Kuras, a potem nikt nie kwapił się do zaatakowania zawodnika przed polem karnym, pod którego nogi piłka trafiła po wybiciu dośrodkowania, który także trafił precyzjnie po ziemi, przy lewym słupku.
Po przerwie Czarków już nie miał tyle wyjść do ataku, zawodnikom brakowało nie tylko sił, ale i pomysłu, jak dostać się pod pole karne Jankowic, wobec czego dążyli jedynie do strzeżenia własnej bramki i tylko dzięki niefrasobliwości pod naszą bramką nie zdołali trafić po raz 4 w tym spotkaniu, a ogólnie po raz 50. w tej rundzie. Jedynie Witek Mrzyczek strzałem z dystansu pod poprzeczkę starał się zaskoczyć Jankowice, lecz ich bramkarz przeniósł to uderzenie nad poprzeczką.
Tyle o tym meczu. Który po raz kolejny pokazał, że w Czarkowie potrzeba wzmocnień, przede wszystkim w środku pola i w ataku. Jesień 2015 to już hostoria, czekamy na okres przygotowawczy w zimę i z nadzieją wierzymy, że wiosna będzie zgoła odmienna. Już teraz możemy potwierdzić, że udało dopiąc się dwa transfery - jednym z nich jest atakujący, a drugim środkowy pomocnik, którzy na pewno podniosą wartość drużyny i być może zmotywują zawodników do ciężkiej pracy, by walczyć o miejsce w składzie. A na podsumowanie jesieni będzie jeszcze czas.
Martwi dopiero 11 lokata w tabeli, która jest ogromnym rozczarowaniem i jasnym sygnałem ku temu, że trzeba poważnych zmian kadrowych w składzie.
LKS Czarków - Znicz Jankowice 0-3 (0-3)
Darek Kuras (61' Paweł Nowok) - Grzegorz Figura, Mariusz Stryczek, Darek Pająk - Jakub Leśnikowski, Tomasz Srogoń, Adam Wiśniewski, Janusz Maślorz (80' Krzysztof Koczuba), Piotr Wrożyna - Przemysław Nowok, Witold Mrzyczek